Od czegoś trzeba zacząć... Najlepiej od "początku"...
Początek był dawno temu, ale nie wiem dlaczego pamiętam, że był to czwartek. Jakiś czwartek w 80 tym, albo 81szym roku. Zadzwonił do mnie Młody żebym koniecznie oglądał , bo będzie Easyrider. To co kojarzyłem z tą nazwą to był bluesrockowy zespół - pomyślałem: koncert, super... No i obejrzałem... Jednak to nie był "ten" Easyrider... To był film - dwóch facetów na motocyklach.
Chodziłem wtedy do liceum, a film wpłynął na moje życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz